Sobota rano . Obudziłam się sporo przed planowaną pobudką. Szybki prysznic, śniadanie, ostatnie dopakowywanie plecaka. Jadąc na Podgórze (na umówione miejsce zbiórki) prześladowała mnie myśl , że czegoś zapomniałam (okazało się , że niepotrzebnie). Ledwo wysiadłam z autobusu a moje wilczurki zaraz mnie otoczyły, wyściskały i zaczęły jedna przez drugą opowiadać co u kogo słychać, co ciekawego się wydarzyło. Jeszcze krótka rozmowa z rodzicami i pożegnanie. Pomaszerowałyśmy na przystanek . Po niezbyt długiej podróży tramwajem dotarłyśmy na Bronowice , do szkoły która przez weekend majowy aż „kipiała” śmiechem, entuzjazmem i radością tak charakterystyczną dla żółtej gałęzi. Bardzo serdecznie powitała nas namiestnicza wilczków dh Kasia i Sylwia , główne organizatorki. Moje dziewczyny pobiegły zaraz do wskazanej sali , gdzie spałyśmy , jak się później okazało, z gromadą pilawską. Szybkie rozlokowanie i obiad. Po siescie , dołączył do nas nasz duszpastrzerz ks. Jacek , który służył nam sakramentami. Późnym popołudniem rozpoczęła się pierwsza część warsztatów z różnych technik ekspresji. Wieczorem kolacja , świczysko . Sama nie wiem , kiedy minął nam ten dzień, a już kładłyśmy się spać. Niedziela również dostarczyła nam wielu wrażeń. Msza Św. w bardzo ładnym kościele pw. św. Jana Kantego , kolejne części warsztatów, olimpiada sportowa , a wieczorem świczysko pt. : „Pamiętnik Mowgliego” przygotowane przez same wilczki przy użyciu technik , których się uczyły. Po tak intensywnym dniu , choć wszystkie czułyśmy zmęczenie (szczególnie stare wilki :D ) to z naszych twarzy nie zachodził uśmiech. Poniedziałek wcześniejsza pobudka, sprawne pakowanie, sprzątanie i wspólny apel kończący. Podziękowania dla wielu osób, które pomagały w organizacji tegorocznych Wielkich Łowów. Nagrody i dyplomy dla wszystkich uczestników. Po czym nasza krakowska gromada dostała zadanie specjalne, oprowadzić pozostałe po najciekawszych miejscach w Krakowie. Pogoda nam sprzyjała; myślę , że spacer się udał. Ostatnie pożegnania i rozjechałyśmy się każda w swoją stronę. Wróciłyśmy na Podgórze, obiecane lody (smakowały nadzwyczaj dobrze) i tak nasza wspólna majowa przygoda dobiegła końca. Cieszę się , że uczestniczymy w tegorocznych łowach, to był dobry czas.
Jola Kępa sam.
akela 2 Gromady Krakowskiej bł. A. Salawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz